Discussion:
No, a ile ksiazek przeczytaliscie w tym roku, ze zrozumieniem?
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Johnny
2014-09-27 08:47:03 UTC
Permalink
No tak a propos tego gościa co czyta tysionc pińcet sto dziewińcet książek
jednocześnie;-)
Gerard
2014-09-27 10:40:09 UTC
Permalink
Post by Johnny
No tak a propos tego gościa co czyta tysionc pińcet sto dziewińcet
książek jednocześnie;-)
Uważasz, że można czytać tylko jedną książkę od deski do deski i dopiero
należy przechodzić do następnej, żeby coś z nich zrozumieć? Interesujące
podejście. Szczególnie biorąc pod uwagę, ile książek i podręczników
czytamy równocześnie na etapie kształcenia. No, oczywiście ci, którzy
czytają - niektórzy przechodzą całą ścieżkę edukacji szczycąc się tym,
że nie sięgnęli do żadnej książki. Ale takich przecież tu na grupie
chyba nie ma? ;)
2late
2014-09-27 17:48:18 UTC
Permalink
Post by Gerard
Post by Johnny
No tak a propos tego gościa co czyta tysionc pińcet sto dziewińcet
książek jednocześnie;-)
Uważasz, że można czytać tylko jedną książkę od deski do deski i dopiero
należy przechodzić do następnej, żeby coś z nich zrozumieć? Interesujące
podejście. Szczególnie biorąc pod uwagę, ile książek i podręczników czytamy
równocześnie na etapie kształcenia. No, oczywiście ci, którzy czytają -
niektórzy przechodzą całą ścieżkę edukacji szczycąc się tym, że nie
sięgnęli do żadnej książki. Ale takich przecież tu na grupie chyba nie ma? ;)
Ja nie mam pojecia jakiego rodzaju trzeba czytac ksiazki jesli ktos przez 5
lat czyta 10 sztuk miesiecznie. Rekordowo przeczytaklem kiedys 80 przez rok
(i zdazalo mi sie tez po kilka na raz).
Zakladajac ze czlowiek stale sie rozwija, chcialbym wiedziec jakie ksiazki
mozna czytac po przeczytaniu np. Joyce'a, Kafki, Dostojewskiego,
Strindberga, Ibsena, Moliera i powiedzmy kolejnych 50 nazwisk - zeby byc
jako tako intelektualnie zaspokojonym.

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2014©
Stupidity, like virtue, is its own reward
Maciek
2014-09-27 18:17:03 UTC
Permalink
Post by 2late
Zakladajac ze czlowiek stale sie rozwija, chcialbym wiedziec jakie ksiazki
mozna czytac po przeczytaniu np. Joyce'a, Kafki, Dostojewskiego,
Strindberga, Ibsena, Moliera i powiedzmy kolejnych 50 nazwisk - zeby byc
jako tako intelektualnie zaspokojonym.
A czy ksiazki czyta sie wylacznie dla "intelektualnego zapokojenia"? Oprocz
literatury powaznej jest tez literatura rozrywkowa (celowo pisalem o
okreslonym stylu zycia). Niekoniecznie na pozomie Harlequina, ale na Boga -
to nie musi byc od razu Kafka.
A Joyce'a bym nie przywolywal - znalazloby sie wiele osob, ktore jego
tworczosci, delikatnie mowiac, nie cenia ;)
--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl
2late
2014-09-27 20:16:53 UTC
Permalink
Post by Maciek
Post by 2late
Zakladajac ze czlowiek stale sie rozwija, chcialbym wiedziec jakie ksiazki
mozna czytac po przeczytaniu np. Joyce'a, Kafki, Dostojewskiego,
Strindberga, Ibsena, Moliera i powiedzmy kolejnych 50 nazwisk - zeby byc
jako tako intelektualnie zaspokojonym.
A czy ksiazki czyta sie wylacznie dla "intelektualnego zapokojenia"? Oprocz
literatury powaznej jest tez literatura rozrywkowa (celowo pisalem o
okreslonym stylu zycia). Niekoniecznie na pozomie Harlequina, ale na Boga -
to nie musi byc od razu Kafka.
No wlasnie, chodzi o to ze ja nigdy nie dzielilem literatury, czytam to co
mi sie podoba i dla mnie Kafka to rozrywka. Kazda ksiazke czytam po to zeby
oderwac sie od codziennosci, spojrzec na czyjes problemy i stwierdzic ze
moje to maly pikus. ;) Ale nie dam sie tak latwo oszukac, to musi byc na
jakims poziomie, to wlasnie nazywam intelektualnym zaspokojeniem (moze
troche niefortunnie). Zdarza mi sie przeczytac jakas Daisy Miller, ale
wlasnie - zdarza sie.
Post by Maciek
A Joyce'a bym nie przywolywal - znalazloby sie wiele osob, ktore jego
tworczosci, delikatnie mowiac, nie cenia ;)
Wymienilem kilka nazwisk z brzegu i nie mam zamiaru sie spierac.
A tak z ciekawosci, jakie sa - tak w dwoch zdaniach - argumenty tych osob?

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2014©
Stupidity, like virtue, is its own reward
Gerard
2014-09-27 21:11:26 UTC
Permalink
Post by 2late
No wlasnie, chodzi o to ze ja nigdy nie dzielilem literatury, czytam to
co mi sie podoba i dla mnie Kafka to rozrywka. Kazda ksiazke czytam po
to zeby oderwac sie od codziennosci, spojrzec na czyjes problemy i
stwierdzic ze moje to maly pikus. ;)
To podobnie, jak i ja. Przy czym dla mnie poziom intelektualnego
zaspokojenia jest zapewne "nieco" niżej niż dla Ciebie ;) Po prostu
niektóre książki są dla mnie za trudne lub nie dość wciągające i odbijam
się od nich.
Post by 2late
Ale nie dam sie tak latwo oszukac,
to musi byc na jakims poziomie, to wlasnie nazywam intelektualnym
zaspokojeniem (moze troche niefortunnie). Zdarza mi sie przeczytac jakas
Daisy Miller, ale wlasnie - zdarza sie.
Świetny przykład - musiałem sięgnąć do Google, żeby skojarzyć, o czym
piszesz. Zresztą, w sumie nic dziwnego - książek i autorów jest całe
mnóstwo, a każdy czyta to, co mu się podoba. Nawet z moich ulubionych
gatunków co i raz łapię się na tym, że nie przeczytałem jeszcze wielu
perełek. Szczególnie to odczułem czytając ostatnio "Szlak chwały"
Heinleina - jest tam całe mnóstwo odniesień do innych utworów. Niektóre
były dla mnie oczywiste, inne potrafiłem skojarzyć z konkretnymi
utworami lub autorami (nawet jeśli ich nie czytałem), ale wciąż wiele
pozostało dla mnie niejasnych. Przyjemnie będzie wrócić do tej książki
za jakiś czas po poszerzeniu horyzontów ;)
Post by 2late
Post by Maciek
A Joyce'a bym nie przywolywal - znalazloby sie wiele osob, ktore jego
tworczosci, delikatnie mowiac, nie cenia ;)
Wymienilem kilka nazwisk z brzegu i nie mam zamiaru sie spierac.
A tak z ciekawosci, jakie sa - tak w dwoch zdaniach - argumenty tych osob?
Nie mogę oceniać twórczości Joyce'a, bo się przez nią nie przedarłem ;)
Do "Ulissesa" podchodziłem ze trzy razy na przestrzeni ostatnich 20 lat
i nadal czeka na półce "do przeczytania". Jak spróbuję znów, to może
podzielę się wrażeniami, bo powiem szczerze - nie pamiętam, co mnie
odrzuciło od tej książki.
2late
2014-09-28 10:12:46 UTC
Permalink
Post by Gerard
Post by 2late
No wlasnie, chodzi o to ze ja nigdy nie dzielilem literatury, czytam to
co mi sie podoba i dla mnie Kafka to rozrywka. Kazda ksiazke czytam po
to zeby oderwac sie od codziennosci, spojrzec na czyjes problemy i
stwierdzic ze moje to maly pikus. ;)
To podobnie, jak i ja. Przy czym dla mnie poziom intelektualnego
zaspokojenia jest zapewne "nieco" niżej niż dla Ciebie ;) Po prostu
niektóre książki są dla mnie za trudne lub nie dość wciągające i odbijam
się od nich.
Nie ma trudnych ksiazek, to wymysl tzw. krytykow. Zeby daleko nie szukac, w
takim Procesie Kafki jest kilka 'fantastycznych' fragmentow, ktore stawiaja
w odpowiednim swietle calosc. Dzieki temu reszta tekstu nabiera jakiegos -
powiedzmy - mistycznego znaczenia. To duze uproszczenie dotyczy prawie
calej tzw. literatury pieknej. Wykluczam tu ksiazki ktore sa jakby sztuka
dla sztuki, (rzemioslem) Finnegans Wake, czy Gra w Klasy gdzie trudnosc
polega na urzyciu trudnych (obcych) slow.
Post by Gerard
Post by 2late
Ale nie dam sie tak latwo oszukac,
to musi byc na jakims poziomie, to wlasnie nazywam intelektualnym
zaspokojeniem (moze troche niefortunnie). Zdarza mi sie przeczytac jakas
Daisy Miller, ale wlasnie - zdarza sie.
Świetny przykład - musiałem sięgnąć do Google, żeby skojarzyć, o czym
piszesz. Zresztą, w sumie nic dziwnego - książek i autorów jest całe
mnóstwo, a każdy czyta to, co mu się podoba. Nawet z moich ulubionych
gatunków co i raz łapię się na tym, że nie przeczytałem jeszcze wielu
perełek. Szczególnie to odczułem czytając ostatnio "Szlak chwały" Heinleina
- jest tam całe mnóstwo odniesień do innych utworów. Niektóre były dla mnie
oczywiste, inne potrafiłem skojarzyć z konkretnymi utworami lub autorami
(nawet jeśli ich nie czytałem), ale wciąż wiele pozostało dla mnie
niejasnych. Przyjemnie będzie wrócić do tej książki za jakiś czas po
poszerzeniu horyzontów ;)
Post by 2late
Post by Maciek
A Joyce'a bym nie przywolywal - znalazloby sie wiele osob, ktore jego
tworczosci, delikatnie mowiac, nie cenia ;)
Wymienilem kilka nazwisk z brzegu i nie mam zamiaru sie spierac.
A tak z ciekawosci, jakie sa - tak w dwoch zdaniach - argumenty tych osob?
Nie mogę oceniać twórczości Joyce'a, bo się przez nią nie przedarłem ;) Do
"Ulissesa" podchodziłem ze trzy razy na przestrzeni ostatnich 20 lat i
nadal czeka na półce "do przeczytania". Jak spróbuję znów, to może podzielę
się wrażeniami, bo powiem szczerze - nie pamiętam, co mnie odrzuciło od tej
książki.
Ulissesa przeczytalem troche nie chronologocznie, znaczy, przeczytalem
przedtem wiele tzn. modernistycznych tytulow ale tu chodzilo o docenienie
(tez posluze sie tylko jednym przykladem) tzw. roznorodnej narracji.
Po przeczytaniu dotarlo do mnie jak bardzo ograniczona byla przed nim
literatura, wszystkowiedzacy autor itp...

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2014©
Stupidity, like virtue, is its own reward
Gerard
2014-09-28 11:10:59 UTC
Permalink
Post by 2late
Nie ma trudnych ksiazek, to wymysl tzw. krytykow.
No cóż, zazdroszczę ;) Dla mnie akurat niektóre książki są trudne.
Niekiedy ze względu na trudne słowa lub korzystanie przez autora ze
wstawek w obcych językach. Z tym sobie oczywiście radzę za pomocą
encyklopedii i słownika. W innych przypadkach jednak przeczytanie danej
książki ze zrozumieniem wymaga ode mnie określonej wiedzy lub
przeczytania wcześniej innych lektur. Często też istotna jest wiedza o
konkretnych wydarzeniach na świecie czy osobach - dla autora
oczywistych, a dla mnie już niekoniecznie. O ile jeszcze tłumacz lub
wydawca zdaje sobie sprawę z problemu i zamieszcza odpowiednie przypisy,
to czytanie takiej książki jest łatwe. Ale jeśli nie, to sięganie co
chwilę po wyszukiwarkę, żeby pojąć, "co autor miał na myśli", jest
mordęgą. Tym bardziej, że nie zawsze wyszukiwarka da prostą odpowiedź.
Pewnie, można wiele takich niejasnych nawiązań "przeskoczyć", zignorować
i czytać dalej, ale nieraz brak zrozumienia aluzji sprawia, że tracę
sens całego rozdziału czy książki. A przecież nie po to ją czytam, żeby
przeczytać napisane słowa, ale po to, żeby się choć trochę zanurzyć w
świecie wykreowanym przez autora, w jego myślach, pomysłach...
m
2014-09-29 11:20:42 UTC
Permalink
Post by Gerard
Post by 2late
Nie ma trudnych ksiazek, to wymysl tzw. krytykow.
No cóż, zazdroszczę ;) Dla mnie akurat niektóre książki są trudne.
Niekiedy ze względu na trudne słowa lub korzystanie przez autora ze
wstawek w obcych językach. [...]W innych przypadkach jednak przeczytanie danej
książki ze zrozumieniem wymaga ode mnie określonej wiedzy lub
przeczytania wcześniej innych lektur. Często też istotna jest wiedza o
konkretnych wydarzeniach na świecie czy osobach - dla autora
oczywistych, a dla mnie już niekoniecznie.
Dla mnie czasem są jeszcze książki trudne ze względu na mało potoczystą
narrację, brak dialogów czy innych przyczyn dla których nie ma na czym
zawiesić oka. Jeżeli mam zbity blok tekstu ciągnący się przez kilka
stron, to po prostu mi oko ucieka i zaczyna się ślizgać po tekście,
muszę się na nim mocnej skupić niż na innych.

Innymi słowy, o wiele trudniej jest mi czytać książki gdzie główny
bohater tylko myśli i myśli, potem narrator opisuje okolicę w której się
znajduje, potem bohater znowu myśli i myśli, niż kiedy bohaterowie ze
sobą rozmawiają.

Przykładem takich trudnych dla mnie książek jest "Maska" Lema bądź
"Portret Doriana Graya".

p. m.

Maciek
2014-09-27 21:21:04 UTC
Permalink
Post by 2late
A tak z ciekawosci, jakie sa - tak w dwoch zdaniach - argumenty tych osob?
Wiem jakie sa czeste oceny - ze to po prosu belkot albo wrecz kpina
(zwlaszcza Finnegans Wake). Argumentacja mnie niespecjalnie interesowala,
bo nie jestem w stanie czytac ani tego, ani Ulisessa. Dla mnie to cos w
rodzaju nowoczesnego malarstwa - nie rozumiem i nie mam ochoty rozumiec.
Ale sam od ocen sie powstrzymuje.
--
//\/\aciek
docktor(a)poczta.onet.pl
Loading...