Discussion:
dylemat z drugiej strony barykady
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
woy
2013-01-11 12:43:00 UTC
Permalink
Mam pytanie do praktyków z drugiej strony barykady, czyli ludzi
piszących: warto wydać książkę w postaci tylko ebooka, zakładając, że
cykl wydawniczy i obowiązki wydawcy są analogiczne jak przy wydaniu u
"papierowego" wydawcy, a obowiązkiem pisarza jest tylko napisanie tekstu
i udział w jego zredagowaniu? Czy ten rynek jest już na tyle atrakcyjny,
że można sobie odpuścić papier? I jak to się ma do możliwości
późniejszego wydania papierowego z punktu widzenia tradycyjnych
wydawców?
--
woy
(pisz do mnie tu: http://tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
Johnny
2013-01-11 18:15:07 UTC
Permalink
warto wydać książkę w postaci tylko ebooka, zakładając, że cykl wydawniczy
i obowiązki wydawcy są analogiczne jak przy wydaniu u "papierowego"
wydawcy, a obowiązkiem pisarza jest tylko napisanie tekstu i udział w jego
zredagowaniu? Czy ten rynek jest już na tyle atrakcyjny, że można sobie
odpuścić papier? I jak to się ma do możliwości późniejszego wydania
papierowego z punktu widzenia tradycyjnych wydawców?
Woyu, ja "wydałem" sobie ebooka w ramach self publishingu. Sam od a do zet,
od tekstu do wystawienia w internetowych księgarniach . Tylko korektę
zleciłem osobie z zewnątrz. Cała resztę można w zupełności wykonać samemu
całkiem profesjonalnie. Stworzenie formatu mobi czy epub jest w zasięgu
średnio rozgarniętego użytkownika komputera. Zresztą gdybyś miał z tym
problemy to np w Virtualo, zrobią ci za friko ebooka. Mojego ebooka można
kupić np w empiku, merlinie, amazonie, smashwordsie i paru jeszcze chyba
księgarniach. Tak że nie jest problemem "wstawienie" ebooka do znanej sieci.
Tylko co z tego? Twój ebook ginie w zalewie tysiąca tobie podobnych self
publisherów. Każdemu marzy sie przypadek Amandy Hocking, ale w
rzeczywistości jest to marzenie ściętej głowy. Problemem nie jest "wydanie"
ebooka, ale jego wypromowanie. Bez jakiejś sensownej reklamy nie ma na to
szans. A kogo z tych natchnionych poetów przekonanych o własnym geniuszu
(mówię też o sobie;-) stać na takie fanaberie? Poza tym amazon nastawiony
jest na kindla, stąd powstał tam potężny rynek ebooków. U nas jest on w
powijakach. Mało kto dysponuje jeszcze czytnikiem. Ale rynek pewnikiem
rozwojowy.

Pozdrawiam Johnny

moja kniżka:
http://www.empik.com/palnik-czyli-krotkie-i-jeszcze-krotsze-kaszanki-johnny-ego-artur,p1063599298,ebooki-i-mp3-p

http://merlin.pl/Palnik-czyli-krotkie-i-jeszcze-krotsze-kaszanki-Johnny-ego_Artur/download/product/223,1207529.html

http://virtualo.pl/palnik_czyli_krotkie_jeszcze_krotsze_kaszanki_johnny_ego/i124590/?q=palnik

http://www.amazon.com/krotkie-jeszcze-kaszanki-Johnnyego-ebook/dp/B00AI0MFAU/ref=sr_1_4?ie=UTF8&qid=1357925777&sr=8-4&keywords=palnik
pwz
2013-01-12 07:51:10 UTC
Permalink
Post by Johnny
Woyu, ja "wydałem" sobie ebooka w ramach self publishingu.
(...)

Jako zapalony czytelnik i poszukiwać nowości (a nie tylko autorów,
którzy odcinają kupony od 1 dzieła), gorąco popieram ten sposób.
Post by Johnny
Tylko co z tego? Twój ebook ginie w
zalewie tysiąca tobie podobnych self publisherów.
(...)

Bo potrzebna jest może nie tylko "promocja", co _informacja_ plus
dodatkowy bodziec. Moim (czytelniczym) zdaniem początkujący pisarz
powinien dać jakąś zachętę swoim potencjalnym czytelnikom. Albo spory
fragment swojego dzieła rozdawany za darmo, w celu skosztowania (komu
zasmakuje kawałek, ten kupi całe ciastko), albo po prostu całość z
dobrym opisem i w niskiej, promocyjnej (ale naprawdę promocyjnej) cenie.
Post by Johnny
http://www.empik.com/palnik-czyli-krotkie-i-jeszcze-krotsze-kaszanki-johnny-ego-artur,p1063599298,ebooki-i-mp3-p
To też jest dobry pomysł - rozpowszechnianie informacji, że coś takiego
w ogóle jest. B. chętnie bym kupił, ALE... nie wiem, co jest w środku
:-( i czy nie lepiej te 9-10 zł wydać na piwo. Można gdzieś przeczytać
fragment?
pwz
johnkelly
2013-01-12 08:47:01 UTC
Permalink
Post by pwz
Post by Johnny
Woyu, ja "wydałem" sobie ebooka w ramach self publishingu.
(...)
Jako zapalony czytelnik i poszukiwać nowości (a nie tylko autorów,
którzy odcinają kupony od 1 dzieła), gorąco popieram ten sposób.
Dolicz do tego jeszcze autorów, którzy kiedyś napisali nawet kilka
dobrych tytułów, ale potem już tylko jadą na opinii.
Post by pwz
Post by Johnny
Tylko co z tego? Twój ebook ginie w
zalewie tysiąca tobie podobnych self publisherów.
(...)
Bo potrzebna jest może nie tylko "promocja", co _informacja_ plus
dodatkowy bodziec. Moim (czytelniczym) zdaniem początkujący pisarz
powinien dać jakąś zachętę swoim potencjalnym czytelnikom. Albo spory
fragment swojego dzieła rozdawany za darmo, w celu skosztowania (komu
zasmakuje kawałek, ten kupi całe ciastko), albo po prostu całość z
dobrym opisem i w niskiej, promocyjnej (ale naprawdę promocyjnej) cenie.
Czyli jakiej? Dla mnie cena promocyjna zaczyna się od mniej więcej
połowy cen katalogowych "normalnych" książek. Tak na prawdę początkujący
autor musi być też początkującym marketingowcem.
Post by pwz
Post by Johnny
http://www.empik.com/palnik-czyli-krotkie-i-jeszcze-krotsze-kaszanki-johnny-ego-artur,p1063599298,ebooki-i-mp3-p
To też jest dobry pomysł - rozpowszechnianie informacji, że coś takiego
w ogóle jest. B. chętnie bym kupił, ALE... nie wiem, co jest w środku
:-( i czy nie lepiej te 9-10 zł wydać na piwo. Można gdzieś przeczytać
fragment?
A moja u macierzystego dystrybutora:
http://virtualo.pl/szabla_bandoletem/fantastyka/ebook/c189i125000/

Fragment jest - duży czy mały, rzecz względna. Można ją znaleźć taniej,
ale też i drożej - w innych księgarniach.
Post by pwz
pwz
Pozdrawiam
Maciej Różalski
--
.. gg:1716136 ... johnkelly(at)wp.pl ... kontakt(at)maciejrozalski.eu ..
..................... blog: www.maciejrozalski.eu ......................
................ blog o go: www.maciejrozalski.cal.pl ..................
................... fotoblog: foto.maciejrozalski.eu ...................
Johnny
2013-01-12 12:05:47 UTC
Permalink
Post by pwz
Post by Johnny
Tylko co z tego? Twój ebook ginie w
zalewie tysiąca tobie podobnych self publisherów.
Bo potrzebna jest może nie tylko "promocja", co _informacja_ plus
dodatkowy bodziec. Moim (czytelniczym) zdaniem początkujący pisarz
powinien dać jakąś zachętę swoim potencjalnym czytelnikom. Albo spory
fragment swojego dzieła rozdawany za darmo, w celu skosztowania (komu
zasmakuje kawałek, ten kupi całe ciastko), albo po prostu całość z dobrym
opisem i w niskiej, promocyjnej (ale naprawdę promocyjnej) cenie.
Zwał jak zwał, chociaż dla mnie informacja plus dodatkowy bodziec to jak
najbardziej promocja. Ale nieważne, rzecz nie w nomenklaturze, tylko w
sposobie dotarcia do czytelnika. Co mogę zrobić ja, autor-self publisher?
Mogę dać ciekawy, zachęcający, i oddający klimat całej książki opis. Mogę
"zaatakować oko" nietuzinkową okładką, w myśl zasady, że pierwsze jedzą
oczy. Mogę dać niską cenę, bo w końcu nie z tego żyję. Spory fragment
udostępniam za darmo. Więcej raczej bezboleśnie sie nie da. Próby
"przemycenia" informacji o książce na grupach dyskusyjnych kończą się z
reguły oskarżeniem o spamowanie i przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Bardzo chętnie skorzystam z pomysłów na skuteczny marketing, ale podchodząc
do tego zdroworozsądkowo, wydaje mi sie, że wydanie ebooka przypomina
wypuszczenie drewienka w morze z nadzieją, że psim swędem zawinie do
przystani "Sława, kobiety, wino i śpiew" ;-)
Post by pwz
Post by Johnny
http://www.empik.com/palnik-czyli-krotkie-i-jeszcze-krotsze-kaszanki-johnny-ego-artur,p1063599298,ebooki-i-mp3-p
To też jest dobry pomysł - rozpowszechnianie informacji, że coś takiego w
ogóle jest. B. chętnie bym kupił, ALE... nie wiem, co jest w środku :-( i
czy nie lepiej te 9-10 zł wydać na piwo. Można gdzieś przeczytać fragment?
No tak, akurat w empiku nie wiedzieć czemu nie dołączyli bezpłatnego
fragmentu. W merlinie i pozostałych jest.

pozdrawiam Johnny
http://virtualo.pl/palnik_czyli_krotkie_jeszcze_krotsze_kaszanki_johnny_ego/i124590/?q=palnik
pwz
2013-01-12 07:51:19 UTC
Permalink
Post by Johnny
Woyu, ja "wydałem" sobie ebooka w ramach self publishingu.
(...)

Jako zapalony czytelnik i poszukiwać nowości (a nie tylko autorów,
którzy odcinają kupony od 1 dzieła), gorąco popieram ten sposób.
Post by Johnny
Tylko co z tego? Twój ebook ginie w
zalewie tysiąca tobie podobnych self publisherów.
(...)

Bo potrzebna jest może nie tylko "promocja", co _informacja_ plus
dodatkowy bodziec. Moim (czytelniczym) zdaniem początkujący pisarz
powinien dać jakąś zachętę swoim potencjalnym czytelnikom. Albo spory
fragment swojego dzieła rozdawany za darmo, w celu skosztowania (komu
zasmakuje kawałek, ten kupi całe ciastko), albo po prostu całość z
dobrym opisem i w niskiej, promocyjnej (ale naprawdę promocyjnej) cenie.
Post by Johnny
http://www.empik.com/palnik-czyli-krotkie-i-jeszcze-krotsze-kaszanki-johnny-ego-artur,p1063599298,ebooki-i-mp3-p
To też jest dobry pomysł - rozpowszechnianie informacji, że coś takiego
w ogóle jest. B. chętnie bym kupił, ALE... nie wiem, co jest w środku
:-( i czy nie lepiej te 9-10 zł wydać na piwo. Można gdzieś przeczytać
fragment?
pwz
woy
2013-01-14 11:28:38 UTC
Permalink
Choć kaszka zimna i pielucha mokra, to nasza pociecha, Johnny, tak
Post by Johnny
Woyu, ja "wydałem" sobie ebooka w ramach self publishingu.
Self-publishing o tyle mnie nie interesuje, że wyznaję zasadę, iż
akceptacja tekstu przez stronę trzecią i jej decyzja o wydaniu jest
formą weryfikacji jakości mojej pracy. Że się nadaje i rokuje
komercyjnie. Sam tego nie jestem w stanie obiektywnie zrobić. Jasne,
można mówić, że rynek zweryfikuje. Z tym że rynek jest leniwy i
najchętnej weryfikuje już zweryfikowane. Nie mówiąc, że dotarcie z
tekstem do świadomości czytelniczej wymaga i umiejętności
marketingowych, i przede wszystkim kasy. To, przynajmniej w teorii,
posiada wydawnictwo i jeśli się je przekona, to zainwestuje. Bez
promocji nawet takich mizernych sprzedaży, jakie prezentują wydawnictwa
"papierowe", sam nie osiągniesz, tym bardziej na rynku ebooków, gdzie
sprzedaże nawet podpartych wydawnictwem publikacji liczone sa przeważnie
w dziesiątkach sztuk. Oczywiście w Polsce.

Sam od a
Post by Johnny
do zet, od tekstu do wystawienia w internetowych księgarniach . Tylko
korektę
zleciłem osobie z zewnątrz. Cała resztę można w zupełności wykonać
samemu całkiem profesjonalnie. Stworzenie formatu mobi czy epub jest w
zasięgu średnio rozgarniętego użytkownika komputera. Zresztą gdybyś
miał z
tym problemy to np w Virtualo, zrobią ci za friko ebooka. Mojego
ebooka
można kupić np w empiku, merlinie, amazonie, smashwordsie i paru
jeszcze
chyba księgarniach. Tak że nie jest problemem "wstawienie" ebooka do
znanej
sieci.
Nie, technicznie to ja się mniej więcej znam :)
Post by Johnny
Tylko co z tego? Twój ebook ginie w zalewie tysiąca tobie podobnych
self publisherów. Każdemu marzy sie przypadek Amandy Hocking, ale w
rzeczywistości jest to marzenie ściętej głowy. Problemem nie jest
"wydanie" ebooka, ale jego wypromowanie. Bez jakiejś sensownej reklamy
nie ma
na to szans.
Tak właśnie myślałem.
--
woy
(pisz do mnie tu: http://tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
johnkelly
2013-01-15 08:32:55 UTC
Permalink
Post by woy
Post by Johnny
Woyu, ja "wydałem" sobie ebooka w ramach self publishingu.
Self-publishing o tyle mnie nie interesuje, że wyznaję zasadę, iż
akceptacja tekstu przez stronę trzecią i jej decyzja o wydaniu jest
formą weryfikacji jakości mojej pracy. Że się nadaje i rokuje
komercyjnie. Sam tego nie jestem w stanie obiektywnie zrobić.
A tu akurat nie masz w pełni racji. Wspomniana przez Ciebie weryfikacja
to często pic na wodę polegający na tym, iż wydawana jest "rutynowa"
książka starego autora, nawet jeśli jest nędzna, a odrzucana dobra
nowego - nikt nie analizuje ich pod względem treści tylko leci po
najmniejszej linii oporu.

Self publishing jest doskonałym poligonem do wyławiania wartościowych
książek i autorów o ile wydawcy nauczą się z tego korzystać. W dodatku
relatywnie tanim.
Post by woy
Jasne,
można mówić, że rynek zweryfikuje. Z tym że rynek jest leniwy i
najchętnej weryfikuje już zweryfikowane. Nie mówiąc, że dotarcie z
tekstem do świadomości czytelniczej wymaga i umiejętności
marketingowych, i przede wszystkim kasy. To, przynajmniej w teorii,
posiada wydawnictwo i jeśli się je przekona, to zainwestuje. Bez
promocji nawet takich mizernych sprzedaży, jakie prezentują wydawnictwa
"papierowe", sam nie osiągniesz, tym bardziej na rynku ebooków, gdzie
sprzedaże nawet podpartych wydawnictwem publikacji liczone sa przeważnie
w dziesiątkach sztuk. Oczywiście w Polsce.
Bo to też jest trochę na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Ciężko wypromować nowego, dobrego autora, więc się go z założenia nie
promuje i nie wydaje, na korzyść starego i już znanego, nawet jeśli jego
książki średnio się sprzedają a niezależne recenzje zaczynają od słów
"Kalka trzech poprzednich...".


Pozdrawiam
Maciej Różalski
--
.. gg:1716136 ... johnkelly(at)wp.pl ... kontakt(at)maciejrozalski.eu ..
..................... blog: www.maciejrozalski.eu ......................
................ blog o go: www.maciejrozalski.cal.pl ..................
................... fotoblog: foto.maciejrozalski.eu ...................
woy
2013-01-15 09:40:40 UTC
Permalink
Choć kaszka zimna i pielucha mokra, to nasza pociecha, johnkelly, tak
Post by johnkelly
Post by woy
Post by Johnny
Woyu, ja "wydałem" sobie ebooka w ramach self publishingu.
Self-publishing o tyle mnie nie interesuje, że wyznaję zasadę, iż
akceptacja tekstu przez stronę trzecią i jej decyzja o wydaniu jest
formą weryfikacji jakości mojej pracy. Że się nadaje i rokuje
komercyjnie. Sam tego nie jestem w stanie obiektywnie zrobić.
A tu akurat nie masz w pełni racji. Wspomniana przez Ciebie
weryfikacja to często pic na wodę polegający na tym, iż wydawana jest
"rutynowa" książka starego autora, nawet jeśli jest nędzna, a
odrzucana dobra nowego - nikt nie analizuje ich pod względem treści
tylko leci po najmniejszej linii oporu.
To prawda, jednak IMO trudno ten mechanizm zastąpić innym, ktory dawałby
nadzieję na docenienie za życia.
Post by johnkelly
Self publishing jest doskonałym poligonem do wyławiania wartościowych
książek i autorów o ile wydawcy nauczą się z tego korzystać. W dodatku
relatywnie tanim.
No tak, tylko to kwestia wyboru, czy chce się zaryzykować istnienie na
rynku już, czy pośmiertnie. Nie każdy lubi nastawiać się na docenienie
przez przyszłe pokolenia, zwłaszcza że prawdopodobieństwo jest
porównywalne do tradycyjnego wydania, do tego nie ma jak sprawdzić :)
Post by johnkelly
Post by woy
Jasne,
można mówić, że rynek zweryfikuje. Z tym że rynek jest leniwy i
najchętnej weryfikuje już zweryfikowane. Nie mówiąc, że dotarcie z
tekstem do świadomości czytelniczej wymaga i umiejętności
marketingowych, i przede wszystkim kasy. To, przynajmniej w teorii,
posiada wydawnictwo i jeśli się je przekona, to zainwestuje. Bez
promocji nawet takich mizernych sprzedaży, jakie prezentują
wydawnictwa "papierowe", sam nie osiągniesz, tym bardziej na rynku
ebooków, gdzie sprzedaże nawet podpartych wydawnictwem publikacji
liczone sa przeważnie w dziesiątkach sztuk. Oczywiście w Polsce.
Bo to też jest trochę na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Ciężko wypromować nowego, dobrego autora, więc się go z założenia nie
promuje i nie wydaje, na korzyść starego i już znanego, nawet jeśli
jego książki średnio się sprzedają a niezależne recenzje zaczynają od
słów "Kalka trzech poprzednich...".
To się zgadza i raczej tu upatrywałbym konieczności dokonania jakiejś
rewolucji mentalnościowej u wydawców. Ale recepty nie mam właśnie.
--
woy
(pisz do mnie tu: http://tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -
johnkelly
2013-01-15 10:24:06 UTC
Permalink
Post by woy
Post by johnkelly
A tu akurat nie masz w pełni racji. Wspomniana przez Ciebie
weryfikacja to często pic na wodę polegający na tym, iż wydawana jest
"rutynowa" książka starego autora, nawet jeśli jest nędzna, a
odrzucana dobra nowego - nikt nie analizuje ich pod względem treści
tylko leci po najmniejszej linii oporu.
To prawda, jednak IMO trudno ten mechanizm zastąpić innym, ktory dawałby
nadzieję na docenienie za życia.
Post by johnkelly
Self publishing jest doskonałym poligonem do wyławiania wartościowych
książek i autorów o ile wydawcy nauczą się z tego korzystać. W dodatku
relatywnie tanim.
No tak, tylko to kwestia wyboru, czy chce się zaryzykować istnienie na
rynku już, czy pośmiertnie. Nie każdy lubi nastawiać się na docenienie
przez przyszłe pokolenia, zwłaszcza że prawdopodobieństwo jest
porównywalne do tradycyjnego wydania, do tego nie ma jak sprawdzić :)
Dlatego self-publishing należy traktować jako hobby z opcją na coś
więcej ;). A jeśli dopiero moje dzieci odcinałyby kupony od tego co
piszę i wydaję to w czym problem? Ważne, że zostanie w rodzinie ;).
Post by woy
Post by johnkelly
Bo to też jest trochę na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Ciężko wypromować nowego, dobrego autora, więc się go z założenia nie
promuje i nie wydaje, na korzyść starego i już znanego, nawet jeśli
jego książki średnio się sprzedają a niezależne recenzje zaczynają od
słów "Kalka trzech poprzednich...".
To się zgadza i raczej tu upatrywałbym konieczności dokonania jakiejś
rewolucji mentalnościowej u wydawców. Ale recepty nie mam właśnie.
Dostępność książek. Jeśli wydawcy nauczą się wykorzystywać eboki, to
właśnie taka rewolucja nastąpi. Ostatnio kupuję głównie eboki, albo
wydania półkowe (czyli twarda oprawa, fest wydanie itp). Nie kupuję
książek kieszonkowych (po co, skoro mogę kupić eboka, w dodatku zwykle
taniej), i tylko sporadycznie w miękkiej oprawie (głównie ze względu na
np kontynuację serii lub brak fest wydania). Bawiąc się w proroka
pokuszę się o stwierdzenie, że za jakiś czas w księgarniach będziemy
mieli do wyboru właśnie wydania ciut nie kolekcjonerskie i "fiszki" z
kodem paskowym do kupna eboka. Formy pośrednie IMO będą zanikać. I to
wbrew oporowi niektórych wydawnictw mających uczulenie na eboki.

Teoretycznie taką rewolucję zaczął EMPIK - rewolucje muszą być albo
wymuszone oddolnie, albo narzucone przez dużego uczestnika rynku, jakim
np jest właśnie EMPIK. Można u nich kupić czytniki i (niestety tylko)
kilkanaście tytułów eboków - mam na myśli sklep stacjonarny a nie
internetowy. Gdyby przy każdej książce analogowej wisiała "fiszka" z
kodem do eboka rewolucja stałaby się faktem, bo eboki bardziej
trafiałyby do świadomości klientów. Od tego tylko krok do regału
"Autorzy niezależni" na którym wisiałyby wyłącznie "fiszki" co
lepszych/oryginalniejszych self-publisherów - koszty, w sumie,
pomijalne, bo ile kosztuje produkcja takiej "fiszki", w dodatku
wielokrotnego użytku? W takiej sytuacji można zaryzykować "wydanie
fiszki" nieznanego autora - nie będzie się sprzedawać, to się ją
zdejmie, zmieli, i w to miejsce powiesi inną.


Pozdrawiam
Maciej Różalski
--
.. gg:1716136 ... johnkelly(at)wp.pl ... kontakt(at)maciejrozalski.eu ..
..................... blog: www.maciejrozalski.eu ......................
................ blog o go: www.maciejrozalski.cal.pl ..................
................... fotoblog: foto.maciejrozalski.eu ...................
J.R.
2013-01-15 10:32:47 UTC
Permalink
W dniu 2013-01-15 09:32, johnkelly pisze:
[...]
Post by johnkelly
Bo to też jest trochę na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Ciężko wypromować nowego, dobrego autora, więc się go z założenia nie
promuje i nie wydaje, na korzyść starego i już znanego, nawet jeśli jego
książki średnio się sprzedają a niezależne recenzje zaczynają od słów
"Kalka trzech poprzednich...".
Ech, Święty Graal i marzenie wydawców - niezawodny detektor bestsellerów.

Coś takiego było w "Świecie według Garpa" - wydawca dawał książki do
testowania sprzątaczce: "Od tej chwili John Wolf zawsze skrupulatnie
zasięgał jej opinii. Nie zawiodła go nigdy. Większość książek jej się
nie podobała, ale jeśli już coś oceniła pozytywnie, znaczyło to dla
Johna Wolfa, ze prawie każdy poza nią będzie w stanie tę książkę co
najmniej przeczytać do końca."
--
J.R.
johnkelly
2013-01-15 11:07:41 UTC
Permalink
Post by J.R.
[...]
Post by johnkelly
Bo to też jest trochę na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Ciężko wypromować nowego, dobrego autora, więc się go z założenia nie
promuje i nie wydaje, na korzyść starego i już znanego, nawet jeśli jego
książki średnio się sprzedają a niezależne recenzje zaczynają od słów
"Kalka trzech poprzednich...".
Ech, Święty Graal i marzenie wydawców - niezawodny detektor bestsellerów.
Self-publishing i eboki czymś takim mogą być, o ile wydawcy nauczą się z
tego korzystać. Posługując się swoją własną osobą jako przykładem - moja
książka jest w pierwszej trójce najlepiej się sprzedających eboków u
mojego dystrybutora (niewiele to znaczy, jeszcze nie zarobiłem na
szampana, ale daje satysfakcję). Ale jak się pochwaliłem znajomym, że
wydałem eboka i jest on dostępny w niektórych księgarniach internetowych
i ci zaczęli jej szukać, to się okazało, że w jednej czy dwóch takich
księgarniach mój ebok nie figuruje w zakładce "nowości". Co oznacza, że
jeśli ktoś nie zna tytułu albo autora, to w praktyce nie ma szans na nią
trafić. Czyli sprzedaż w takiej księgarni to, tak na prawdę, zawracanie
głowy, bo nikt nie będzie wertował kilkudziesięciu stron z katalogiem
eboków. "Eboki? Eboki? Eeeee, to się u nas nie przyjmie...".


Pozdrawiam
Maciej Różalski
--
.. gg:1716136 ... johnkelly(at)wp.pl ... kontakt(at)maciejrozalski.eu ..
..................... blog: www.maciejrozalski.eu ......................
................ blog o go: www.maciejrozalski.cal.pl ..................
................... fotoblog: foto.maciejrozalski.eu ...................
pwz
2013-01-15 15:59:53 UTC
Permalink
Post by johnkelly
Self-publishing i eboki czymś takim mogą być, o ile wydawcy nauczą się z
tego korzystać. Posługując się swoją własną osobą jako przykładem - moja
książka jest w pierwszej trójce najlepiej się sprzedających eboków u
mojego dystrybutora (niewiele to znaczy, jeszcze nie zarobiłem na
szampana, ale daje satysfakcję). Ale jak się pochwaliłem znajomym, że
wydałem eboka i jest on dostępny w niektórych księgarniach internetowych
i ci zaczęli jej szukać, to się okazało, że w jednej czy dwóch takich
księgarniach mój ebok nie figuruje w zakładce "nowości". Co oznacza, że
jeśli ktoś nie zna tytułu albo autora, to w praktyce nie ma szans na nią
trafić. Czyli sprzedaż w takiej księgarni to, tak na prawdę, zawracanie
głowy, bo nikt nie będzie wertował kilkudziesięciu stron z katalogiem
eboków. "Eboki? Eboki? Eeeee, to się u nas nie przyjmie...".
Druga część posta smutna. Tym bardziej mam nadzieję, że w końcu mało
znany autor napisze bestseller, sam go sobie opublikuje i nastąpi
samoistna EKSPLOZJA sławy, pieniędzy etc. Wtedy dopiero tak naprawdę
rozpocznie się (u nas) era e-booków; dopóki wydawcy nie przekonają się
na własnej d., że można na nich - nieznanych autorach wydawanych
elektronicznie - dobrze zarobić.
pwz
johnkelly
2013-01-15 16:16:32 UTC
Permalink
Post by pwz
Druga część posta smutna. Tym bardziej mam nadzieję, że w końcu mało
znany autor napisze bestseller, sam go sobie opublikuje i nastąpi
samoistna EKSPLOZJA sławy, pieniędzy etc. Wtedy dopiero tak naprawdę
rozpocznie się (u nas) era e-booków; dopóki wydawcy nie przekonają się
na własnej d., że można na nich - nieznanych autorach wydawanych
elektronicznie - dobrze zarobić.
pwz
Tylko na co komu wtedy wydawcy? ;)


Pozdrawiam
Maciej Różalski
--
.. gg:1716136 ... johnkelly(at)wp.pl ... kontakt(at)maciejrozalski.eu ..
..................... blog: www.maciejrozalski.eu ......................
................ blog o go: www.maciejrozalski.cal.pl ..................
................... fotoblog: foto.maciejrozalski.eu ...................
pwz
2013-01-15 20:29:08 UTC
Permalink
Post by johnkelly
Post by pwz
Druga część posta smutna. Tym bardziej mam nadzieję, że w końcu mało
znany autor napisze bestseller, sam go sobie opublikuje i nastąpi
samoistna EKSPLOZJA sławy, pieniędzy etc. Wtedy dopiero tak naprawdę
rozpocznie się (u nas) era e-booków; dopóki wydawcy nie przekonają się
na własnej d., że można na nich - nieznanych autorach wydawanych
elektronicznie - dobrze zarobić.
pwz
Tylko na co komu wtedy wydawcy? ;)
No ktoś musi te spotkania autorskie organizować, sprowadzać hostessy i
inne hurysy do pisarza...
A na serio: przecież ów self-publishing taki zupełnie "self" nie jest.
Wydawca daje narzędzie do publikacji, plus świadczy usługi (skład,
łamanie, redakcja, projekt okładki), podpisuje umowy z e-księgarniami itd.
pwz
johnkelly
2013-01-16 08:18:41 UTC
Permalink
Post by pwz
Post by johnkelly
Post by pwz
Druga część posta smutna. Tym bardziej mam nadzieję, że w końcu mało
znany autor napisze bestseller, sam go sobie opublikuje i nastąpi
samoistna EKSPLOZJA sławy, pieniędzy etc. Wtedy dopiero tak naprawdę
rozpocznie się (u nas) era e-booków; dopóki wydawcy nie przekonają się
na własnej d., że można na nich - nieznanych autorach wydawanych
elektronicznie - dobrze zarobić.
pwz
Tylko na co komu wtedy wydawcy? ;)
No ktoś musi te spotkania autorskie organizować, sprowadzać hostessy i
inne hurysy do pisarza...
A na serio: przecież ów self-publishing taki zupełnie "self" nie jest.
Wydawca daje narzędzie do publikacji, plus świadczy usługi (skład,
łamanie, redakcja, projekt okładki), podpisuje umowy z e-księgarniami itd.
pwz
Nie wydawca - dystrybutor. W moim przypadku było tak, że poza narzędziem
do publikacji (co oczywiste - niezbędnym) i umowami z e-księgarniami
(jak przypuszczam - ramowymi) resztę sam sobie organizowałem. Jest to do
ogarnięcia dla każdego, kto umie obsługiwać dowolny edytor tekstów i
prosty program graficzny, względnie specjalistyczne (darmowe) programy
pozwalające ogarniać to jeszcze lepiej.


Pozdrawiam
Maciej Różalski
--
.. gg:1716136 ... johnkelly(at)wp.pl ... kontakt(at)maciejrozalski.eu ..
..................... blog: www.maciejrozalski.eu ......................
................ blog o go: www.maciejrozalski.cal.pl ..................
................... fotoblog: foto.maciejrozalski.eu ...................
Loading...