Discussion:
brown anioly i demony
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Fiora
2006-01-28 20:57:17 UTC
Permalink
Piszę artykul o kaplicy Chigi Rafaela w Santa Maria del Popolo w Rzymie.
I wlasnie sie dowiedzialam, ze w ksiazce j.w.
opisana jest symbolika mozaiki w kopule tej kaplicy.
(bog stworca, planety, slonce etc.)
Czy to duzy fragment?
Ksiazki w tej chwili nie mam.
Rzuccie jakis snop swiatla, proszę
Pozdrawiam
Fiora
rafik
2006-02-01 14:52:08 UTC
Permalink
Post by Fiora
Piszę artykul o kaplicy Chigi Rafaela w Santa Maria del Popolo w Rzymie.
I wlasnie sie dowiedzialam, ze w ksiazce j.w.
opisana jest symbolika mozaiki w kopule tej kaplicy.
(bog stworca, planety, slonce etc.)
Czy to duzy fragment?
Ksiazki w tej chwili nie mam.
Rzuccie jakis snop swiatla, proszę
Po pierwsze - małe wprowadzenie do opisu samej kaplicy, po to, aby było
ciekawiej na wstępie. W książce Dan'a Brown'a kaplica Chigi to jeden z
czterech ołtarzy nauki na Ścieżce Oświecenia. Tak wg Browna sławne bractwo
iluminatów "zakodowało" drogę do swojej tajnej siedziby. Prześladowani
bowiem przez Kościół ukrywali siedzibę swoich tajemnych spotkań. Jednak, jak
każde współczesne stowarzyszenie, klub czy organizacja, potrzebowali
"świeżej krwi", nowych członków-naukowców, ludzi nauki. Dlatego zakodowali
drogę do tej siedziby (w postaci "mapy rzeźb", rozmieszczonych w czterech
różnych miejscach, zwanych ołtarzami nauki. Kto interesował się historią
iluminatów, komu zależało na wstąpieniu w ich szeregi powinien rozszyfrować
znaki i w ten sposób trafić do bractwa. W ten sposób odbywała się również
pewna naturalna selekcja członków - należało posiadać ponad przeciętne
umiejętności, aby dostrzec wskazówki i odkryć położenie siedziby. Tylko
najmądrzejsi uczeni docierali do drzwi bractwa.
Ciąg oznaczeń (czyli wspomniana Ścieżka Oświecenia) to wtapiające się w tło
dawnego Rzymu cztery rzeźby, wykonane na zlecenie iluminatów przez
"nieznanego" rzeźbiarza iluminatów - Gianlorenzo Berniniego. Miały one
konkretny temat - każda z nich miała być subtelnym hołdem złożonym jednemu z
czterech pierwiastków (dawni alchemicy byli przekonani, że cały wszechświat
składa się wyłącznie z czterech substancji - Ziemi, Powietrza, Ognia i
Wody).
Rzeźby te po prostu zniknęły w morzy innych dzieł religijnych, których jest
pełno w Rzymie. Bractwo postarało się natomiast, aby znalazły się w
starannie wybranych kościołach Rzymu. Podarowali je anonimowo danym
świątyniom. Każda była znakiem, który wg pewnego klucza kierował ku
następnemu kościołowi, gdzie był kolejny symbol, aż do tajnej siedziby. Od
Ziemi, do Powietrza, potem do Ognia i od niego do Wody i w końcu do Kościoła
Oświecenia - tajnej siedziby. Wskazówką do rozpoczęcia Ścieżki był wiersz
napisany przez członka bractwa - Johna Miltona - na piątej stronie dzieła
"Diagramma Della Verita", napisanego przez przyjaciela z bractwa -
Galileusza:

Od ziemskiego grobu Santiego z otworem demona
Mistycznych czterech pierwiastków zaczęła się odsłona
W Rzymie ścieżkę światła wskazano, to święta próba,
Anioły krzyżem niech cię prowadzą, a wzniosła wędrówka się uda.

Tak oto ziemski grób Santiego - zaprojektowana i rozpoczęta przez Rafaela
Santi kaplica z grobem - dla swojego mecenasa, bankiera Agostino Chigi - to
pierwszy "ołtarz nauki" zadedykowany pierwiastkowi - Ziemii. Wcześniej
kaplica nazywana była Capella della Terra - "kaplica ziemi", to właśnie
klucz, mówiący któremu pierwiastkowi jest poświecony "ołtarz". Architektura
kaplicy jest dziełem Rafaela, natomiast cały wystrój wewnętrzny został
stworzony przez Gianlorenza Berniniego.

A teraz o Piazza del Popolo - plac przed kościołem. Plac ma kształt idealnej
elipsy, na jego środku wznosi się wysoki egipski obelisk, prostopadłościenny
kamienny filar z czubkiem w kształcie piramidy. Nad placem góruje wysoki
kamienny łuk - Porta del Popolo, w środku której znajduje się płaskorzeźba -
swiecąca gwiazda nad trójkątnym stosem kamieni (dokładnie taka, jak na
banknocie jednodolarowym, uznawany jako "masoński" symbol - źródło
oświecenia nad piramidą).
Kościół Santa Maria del Popolo stoi ukośnie w stosunku do podstawy wzgórza
na południowo-wschodnim końcu placu.
Frontowe schody kościoła mają formę ventaglio - jakby wygiętego wachlarza.
Oprócz dużych drzwi frontowych, po prawej stronie znajdują się mniejsze,
skromne drewniane drzwi na potężnych zawiasach, jako standardowe porta
sacra - osobne wejście dla duchownych.

A oto, jak opisuje wnętrze Dan Brown:
"Znajdowała się tam ozdobna płyta wprawiona w kamień. Wyryty był na niej ten
sam symbol, który widzieli na zewnątrz - piramida pod świecącą gwiazdą.
Znajdująca się pod nią, pokryta brudem tabliczka głosiła:
HERB ALEXANDRA CHIGI
KTÓREGO NAGROBEK ZNAJDUJE SIĘ
W POMOCNICZEJ LEWEJ APSYDZIE
TEJ KATEDRY
...
Langdon jednak jej nie słyszał. trwał w nabożnym podziwie, przeniesiony na
chwilę do innego świata. nigdy w życiu nie wyobrażał sobie, że kaplica może
tak wyglądać. Cała wyłożona kasztanowym marmurem, dosłownie zapierała dech w
piersiach. (...) Niewątpliwie była to najbardziej znana ziemska kaplica,
jaką można było sobie wyobrazić (...). W górze widział kopułę ozdobioną
świecącymi gwiazdami i siedmioma planetami. Poniżej umieszczono dwanaście
znaków Zodiaku - pogańskich symboli, powiązanych z astronomią. (...) Niżej
na ścianie przedstawiono też cztery pory roku goszczące na Ziemi: primavera,
estate, autunno, inverno. Jednak największe wrażenie wywarły na nim dwie
wielkie rzeźby zdecydowanie dominujące w tym pomieszczeniu. Wpatrywał się w
nie w niemym zdumieniu. (...) Po obu stronach kaplicy wznosiły sie marmurowe
piramidy mniej więcej trzymetrowej wysokości, ustawione symetrycznie
względem osi pomieszczenia.(...) A to jeszcze nie było wszystko. W samym
środku przedniej ściany każdej z nich znajdowały się złote medaliony...
medalion, jakich niewiele zdarzyło się Langdonowi widzieć... idealne elipsy.
Ich wypolerowana powierzchnia błyszczała w promieniach zachodzącego słońca
przesączających się przez kopułę. (...)
Z podłogi uśmiechał się do nich szyderczo kościotrup - drobiazgowo wykonana,
marmurowa mozaika przedstawiająca "śmierć w locie". Kościotrup trzymał przed
sobą tablicę, na której przedstawiono te same piramidy i gwiazdy, które
widział w kaplicy. (...)

Langdon (...) spojrzał na przeciwległą ścianę. początkowo niczego nie
dostrzegł. potem jednak ktoś się poruszył i ukazał się kawałek białego
marmuru. Ręka. Tułów. W końcu wyrzeźbiona twarz, częściowo ukryta w niszy.
Dwie splecione postacie naturalnych rozmiarów. (...) od razu dostrzegł cechy
charakterystyczne dla dzieł Berniniego - intensywność kompozycji,
psychologiczną głębię twarzy i powłóczyste szaty, a wszystko wykonane z
najbielszego marmuru, jaki udało się kupić za watykańskie pieniądze. (...)
To Habakuk i anioł. (...) Habakuk to propork, który przewidywał
unicestwienie Ziemi. (...) zarówno Habakuk, jak i anioł mieli wyciągnięte
ręce, którymi wskazywali w dal.
- (...) na coś wskazują, ale zaprzeczają sobie nawzajem. Anioł wskazuje w
jedną stronę, a prorok w drugą."

I to chyba tyle, jeśli chodzi o opis z samej książki.
Podam jeszcze dobry link do strony z bardzo wyczerpującym opisem (niestety w
wersji angielskiej), na której można zobaczyć plan kościoła wraz z opisem
innych kaplic, opisem sztuki, itd.:
http://roma.katolsk.no/mariapopolo.htm

Jeśli masz problem z tłumaczeniem, to w sieci zapewne znajdują się dobre,
polskie strony.

Osobiście jednak gorąco polecam książkę. Ja skusiłam się na nią chyba z
dwóch powodów - byłam chora, sama w domu, a ta książka po prostu stała na
półce, a wszystkie inne książki już praktycznie były przeze mnie
przeczytane. Nie uległam ad hoc modzie, nie zaczęłam czytać tej książki
wcześniej, gdzie pół świata ją czytało, bo... chyba z przekory nie lubię
ulegać od razu modzie, troche się zawsze opieram. Jednak jak się nieco
wycisza, sięgam po te "oblegane" książki i czytam, żeby samej się przekonać.
I warto było, naprawde... książkę (celowo wydłużałam sobie czas czytania, bo
mieszkam poza granicami Polski i trudno tu "natychmiast" o polską książkę,
jeśli się jej jakoś wcześniej tanio nie zaaranżuje) przeczytałam w niespełna
trzy dni... szybciej niż zdążyłam zjeść opakowanie przepisanych
antybiotyków...

teraz planuję wycieczkę do Rzymu i Paryża, "śladem Browna" i mam nadzieję,
że się uda...

Pozdrawiam,
Ola.
Tristan Alder
2006-02-01 19:18:43 UTC
Permalink
A był to środa 01 luty 2006 15:52, gdy rafik napisał(a) coś na
pl.rec.ksiazki. No i teraz trzeba odpowiedzieć.
Post by rafik
Osobiście jednak gorąco polecam książkę. Ja skusiłam się na nią chyba z
dwóch powodów - byłam chora, sama w domu, a ta książka po prostu stała na
półce, a wszystkie inne książki już praktycznie były przeze mnie
przeczytane. Nie uległam ad hoc modzie, nie zaczęłam czytać tej książki
wcześniej, gdzie pół świata ją czytało, bo... chyba z przekory nie lubię
ulegać od razu modzie, troche się zawsze opieram. Jednak jak się nieco
wycisza, sięgam po te "oblegane" książki i czytam, żeby samej się
przekonać. I warto było, naprawde...
jeżeli poziom jest równie żenujący, co Cyfrowej Twierdzy, to należało by ją
polecać głównie wrogom.
--
Jego Zupełna Bladoszarość Tristan
(ZTJ: Przemysław Adam Śmiejek)
Hanna Burdon
2006-02-01 20:42:21 UTC
Permalink
Post by Tristan Alder
jeżeli poziom jest równie żenujący, co Cyfrowej Twierdzy, to należało
by ją polecać głównie wrogom.
Nie, "Anioły" są lepsze. Podobno żona Browna jest historykiem sztuki, więc
pewnie nie przypadkiem "Kod" i "Anioły", w których akcja błąka się od
jednego dzieła sztuki do drugiego zabytku, są dużo ciekawsze, niż "Cyfrowa
Twierdza" i ta czwarta książka, której tytułu nie pamiętam.

Inna sprawa, że w żadnym stopniu nie opierałabym się na żadnej z książek
Dana Browna pisząc artykuł, który w jakimkolwiek stopniu ma przypominać
prawdę. Brown ma wyjątkowo beztroski stosunek do rzeczywistości. Zdaje
się, że w przedmiotowym fragmencie nawet kościoły mu się pomyliły i opisał
nie S. Maria del Popolo, tylko S. Maria in Montesanto, stojący przy tym
samym placu.

Hania
--
***
Google might not be right, but it certainly is quick.
Szymon Sokół
2006-02-01 22:23:45 UTC
Permalink
Post by Hanna Burdon
Inna sprawa, że w żadnym stopniu nie opierałabym się na żadnej z książek
Dana Browna pisząc artykuł, który w jakimkolwiek stopniu ma przypominać
prawdę. Brown ma wyjątkowo beztroski stosunek do rzeczywistości. Zdaje
się, że w przedmiotowym fragmencie nawet kościoły mu się pomyliły i opisał
nie S. Maria del Popolo, tylko S. Maria in Montesanto, stojący przy tym
samym placu.
...a to i tak pikuś przy bredniach, które popisał w "Aniołach i demonach" -
CERN poczuł się zobligowany prostować, podawałem tu już kiedyś link.
--
Szymon Sokół (SS316-RIPE) -- Network Manager B
Computer Center, AGH - University of Science and Technology, Cracow, Poland O
http://home.agh.edu.pl/szymon/ PGP key id: RSA: 0x2ABE016B, DSS: 0xF9289982 F
Free speech includes the right not to listen, if not interested -- Heinlein H
Hanna Burdon
2006-02-01 22:41:31 UTC
Permalink
Post by Szymon Sokół
...a to i tak pikuś przy bredniach, które popisał w "Aniołach i
demonach" - CERN poczuł się zobligowany prostować, podawałem tu już
kiedyś link.
Ja Browna jednak rozumiem. Dbałość o realizm to rzucanie pereł przed
wieprze. W telewizji pokazywali miłośników "Kodu Leonarda", jak w jednym z
paryskich kościołów szukają na podłodze śladów krwi i popękanych kafelków
w miejscu, w którym albinos zabił zakonnicę. Ludzie po prostu nie
odróżniają fikcji od rzeczywistości.

Hania
--
***
Google might not be right, but it certainly is quick.
Tristan Alder
2006-02-02 14:32:07 UTC
Permalink
A był to środa 01 luty 2006 23:41, gdy Hanna Burdon napisał(a) coś na
pl.rec.ksiazki. No i teraz trzeba odpowiedzieć.
Post by Hanna Burdon
Ja Browna jednak rozumiem. Dbałość o realizm to rzucanie pereł przed
wieprze. W telewizji pokazywali miłośników "Kodu Leonarda", jak w jednym z
paryskich kościołów szukają na podłodze śladów krwi i popękanych kafelków
w miejscu, w którym albinos zabił zakonnicę. Ludzie po prostu nie
odróżniają fikcji od rzeczywistości.
Owszem, ale zauważ, że to może czytać ktoś, kto weźmie to za dobrą monetę.
Wiadomo, że fikcja może być, ale nie kłamstwa. Jeżeli się kreuje fikcyjny
świat, musi to być jasno powiedziane. Inaczej można taką pseudo-naukową
literaturą wprowadzić ludzi w błąd. Nie każdy jest historykiem, żeby
wyłapał brednie, podobnie jak nie każdy jest informatykiem... Ja Twierdzy
nie potrafię od pół roku przeczytać, bo co rozdział przeczytam, to kulam
się po podłodze ze śmiechu, ale ktoś może to wziąć za prawdę. Tak samo ja,
lama historyczna, mógłbym wziąć za prawdę inne jego wypociny.
--
Jego Zupełna Bladoszarość Tristan
(ZTJ: Przemysław Adam Śmiejek)
Loading...